Tag: oprogramowanie antywirusowe

Jak wygląda cyberbezpieczeństwo - Firewall i XDR
16.09.2024
Łukasz Żurawski

Od firewalli po XDR-y. Jak zmieniał się krajobraz cyberbezpieczeństwa w firmach?

W ciągu ostatnich kilku lat firmy na całym świecie dokonały swego rodzaju skoku technologicznego w sposobie pracy. Wiele przedsiębiorstw umożliwia dziś wykonywanie obowiązków służbowych zdalnie lub hybrydowo. Przed 2020 rokiem taka sytuacja była sporadyczna. Zmiana sposobu pracy to nie tylko niebywały rozwój i zwiększenie możliwości pracowników, ale też nowe zagrożenia. Znaczenia nabiera więc ochrona endpointów i szeroki zakres monitorowania. 

Cyberzagrożenia związane z pracą zdalną wymagają modyfikacji technologicznych w firmach. Przyjrzyjmy się, jak zmieniało się podejście do bezpieczeństwa na przestrzeni lat i zastanówmy, które rozwiązania mogą dziś najskuteczniej zabezpieczyć firmowe dane. 
Strefy bezpieczeństwa 
Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu w standardowej firmie (dla uproszczenia przyjmujemy tutaj firmę z biurem centralnym i jednym oddziałem) zakładano, że główne zagrożenia znajdują się w sieci Internet. Natomiast to, co znajdowało się wewnątrz organizacji, było uznawane za bezpieczne. Takie podejście oparte na strefach bezpieczeństwa (z ang. Security Zone) funkcjonowało przez długi czas.  

W większości przypadków sieć była podzielona na trzy strefy: wewnętrzną (często nazywaną „trust”, czyli zaufaną), zewnętrzną – Internet (często nazywaną „untrust”, czyli niezaufaną) oraz sieć DMZ (Demilitarized Zone – strefa zdemilitaryzowana), w której znajdowały się publicznie dostępne zasoby. Ruch pomiędzy tymi strefami był filtrowany za pomocą firewalla (tzw. perimeter firewall). Jego głównym zadaniem było filtrowanie i blokowanie prób nieautoryzowanego dostępu do sieci wewnętrznej.  

Rozwój technologii jednak doprowadził do sytuacji, w której ochrona tzw. brzegu sieci stała się już niewystarczająca. Dlaczego? Ponieważ żyjemy w czasach, w których nierzadko potencjalny atakujący już znajduje się wewnątrz sieci korporacyjnej. Jak powiedział były dyrektor FBI Robert S. Mueller: „Istnieją tylko dwa rodzaje firm. Te, które zostały zhakowane, i te, które zostaną zhakowane”.   
BYOD – nowe furtki dla cyberprzestępców 
Mimo dużego rozwoju technologicznego i postępu, jaki przez ostatnie lata zrobiliśmy w dziedzinie bezpieczeństwa, wciąż mierzymy się z nowymi zagrożeniami. A to dlatego, że potencjalni atakujący także zyskali nowe możliwości dostania się do zasobów firmowych. Czasy, w których pracownicy łączyli się z tymi zasobami tylko z komputerów stacjonarnych użytkowanych od 8 do 16 w siedzibie firmy, odeszły w niepamięć.  

Dzisiejsza rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Praktycznie w każdej firmie wykorzystujemy laptopy. Często są to urządzenia, które służą także do realizacji innych zadań niż służbowe. Co więcej, normą staje się podejście BYOD (Bring Your Own Device – przynieś swoje własne urządzenie). Do tego dochodzą jeszcze urządzania mobilne: tablety i smartfony, które do pełni działania wymagają połączenia z Internetem.  

To wszystko, co ma nam ułatwiać (i ułatwia) życie, jest także nową szansą „wejścia” do organizacji dla osób niepożądanych. Z tego też powodu „ciężar” ochrony zasobów firmowych został przesunięty z ochrony „granicy” naszej sieci (tzw. perymetru) w kierunku ochrony stacji końcowych oraz urządzeń mobilnych. Innym słowem tych urządzeń, które w bezpośredni sposób są wykorzystywane do pracy na najcenniejszym zasobie każdej firmy, czyli na danych. To właśnie w tym obszarze czyha na firmy najwięcej zagrożeń.   
Nieświadomy pracownik i ochrona endpointów – stacji roboczych użytkowników 
Przestępcy nie muszą dziś wcale szukać zaawansowanych metod ataku czy możliwości „wejścia” do sieci firmowej. W większości przypadków wystarczy znaleźć najsłabsze ogniwo całego mechanizmu obrony. Zazwyczaj jest nim człowiek, a konkretnie pracownik. Zwłaszcza taki, który nie zna najlepszych praktyk bezpieczeństwa lub też nie może zastosować ich w codziennym życiu.  

To wszystko sprawiło, że w zakresie bezpieczeństwa niezbędne stało się większe skupienie uwagi na stacjach końcowych użytkowników. Oczywiście przez lata starano się to robić przy użyciu różnej klasy antywirusów i firewalli lokalnych (czyli instalowanych na komputerach). Jednak takie podejście już dawno przestało być wystarczające. Dlaczego? Ponieważ rozwiązania tego typu opierają swoją skuteczność na sygnaturowym sprawdzaniu potencjalnie złośliwego oprogramowania. 
Ograniczenia wykrywania zagrożeń opartego na sygnaturach 
Jak to działa? Jeżeli jakieś zagrożenie zostało zidentyfikowane, producent oprogramowania antywirusowego dodawał odpowiednie sygnatury do swojej bazy. Wszystko po to, żeby możliwe było wykrycie i zablokowanie na innych systemach tego typu zagrożenia. Działanie to przypomina trochę dzielenie się zdjęciem złodzieja przez sklepikarzy (tylko na trochę większą skalę). Gdyby złodziej po jednej udanej kradzieży został zidentyfikowany na monitoringu, to jego zdjęcie zostałoby udostępnione innym sklepom. Dzięki temu pracownicy mogliby od razu rozpoznać przestępcę.  

Samo podejście wydaje się słuszne, jednak jest kompletnie nieskuteczne. Każdy złodziej może zmienić swój wygląd. Ten okradający stacjonarne sklepiki – ubierając okulary, zakładając czapkę czy nawet perukę i utrudniając tym samym identyfikację. Ten działający w cyberprzestrzeni – maskując (zaciemniając) kod danego programu. W rezultacie program antywirusowy, nawet mając odpowiednią sygnaturę, nie będzie w stanie wykryć, że to, co jest właśnie uruchamiane na komputerze, pomoże atakującemu w przejęciu kontroli na maszyną.  

Oczywiście mechanizmy wykorzystywane przez programy antywirusowe również się rozwijały. Producenci wprowadzali nowe narzędzia/algorytmy, które miały analizować uruchamiane programy w sposób bardziej heurystyczny. Jednak ze względu na swoje ograniczenia wynikające z architektury tego typu oprogramowanie staje się coraz mniej skuteczne w zakresie wykrywania i neutralizacji nowych, coraz bardziej złożonych typów zagrożeń.   
EDR – całościowe spojrzenie na urządzenie pracownika 
To wszystko sprawiło, że konieczne stało się zaprojektowanie na nowo (choć bazując na doświadczeniu) mechanizmów, które będą bardziej optymalnie i przede wszystkim skuteczniej chronić komputery pracowników (ochrona endpointów). Ponieważ rzeczywiste ukierunkowane ataki są znacznie bardziej skomplikowane, niezbędne stało się wypracowanie innego podejścia. Opiera się ono na całościowym wglądzie w to, co dzieje się na komputerze użytkownika. Na rynku pojawiły się rozwiązania EDR.   

Czym jest EDR? Z angielskiego Endpoint Detection and Response. Czyli systemy, których zadaniem jest weryfikacja bezpieczeństwa uruchamianych programów (Detection, detekcja) oraz blokowanie potencjalnie niechcianego zachowania (Reponse – czyli reakcja). Systemy klasy EDR mają w tym zakresie znacznie większe możliwości niż standardowe antywirusy. Dodatkowo pozwalają popatrzeć na całościowe zachowanie systemu, a także użytkownika w tym systemie.  
Różnica między EDR-em a oprogramowaniem antywirusowym 
Zadaniem oprogramowania antywirusowego było sprawdzanie, czy plik wykonywalny jest złośliwy czy też nie. Z kolei systemy EDR w sposób ciągły monitorują zachowanie programu w trakcie jego działania. Co więcej, pozwalają na zbieranie danych telemetrycznych z zachowania zarówno programów, całego systemu, jak i tego, co użytkownik próbuje zrobić na stacji.  

Aby lepiej zobrazować różnicę pomiędzy systemami EDR a klasycznym oprogramowaniem antywirusowym, wyobraźmy sobie ogromny ogród zoologiczny z wieloma różnymi zwierzętami. Każde zwierzę ma swoją klatkę, a my chcemy upewnić się, że wszystkie są bezpieczne i zdrowe. EDR to taki superopiekun, który nie pilnuje jednego zwierzęcia, ale patrzy na wszystkie naraz. Ma specjalne urządzenie, które pozwala mu widzieć, co się dzieje w każdej klatce jednocześnie. Dzięki temu, jeśli jedno zwierzę zaczyna się źle czuć, a inne próbuje uciec, EDR od razu to zauważa i może szybko zareagować. Zadaniem EDR-a jest pilnowanie nie tylko zwierząt, ale także ludzi odwiedzających dane zoo (czyli użytkowników) i reagowanie w przypadku, gdyby użytkownik chciał wyrządzić krzywdę jakiemuś zwierzęciu.  

W tej analogii klasyczny antywirus byłby strażnikiem pilnującym wejścia do ogrodu. Skanowałby wchodzących i zgodnie z posiadaną wiedzę pozwalał im lub zabraniał wejścia. Miałby jednak bardzo ograniczone możliwości w zakresie reakcji na zdarzenia, które miałyby miejsce już po przejściu przez inicjalną kontrolę.   
XDR – kolejny krok w rozwoju systemów ochrony 
Rozwinięciem koncepcji systemów klasy EDR są rozwiązania XDR, czyli eXtended Detection and Response. Dają one organizacjom nie tylko wcześniej omówione funkcjonalności. Pozwalają także na rozszerzenie zakresu monitorowania poza punkty końcowe. Obejmują więc infrastrukturę IT, w tym urządzenia sieciowe, serwery oraz zasoby chmurowe, a także systemy zarządzania tożsamością. Jest to możliwe dzięki integracji rozwiązania XDR z tymi elementami, głównie poprzez przesyłanie logów do centralnej konsoli zarządzającej systemu XDR.  

Firma zyskuje zatem możliwość łączenia wielu różnych zarejestrowanych zdarzeń (tzw. Log stiching). Łącząc logi z firewalla z logami ze stacji końcowej możemy zobaczyć nie tylko, który użytkownik zainicjował daną komunikację i z jakiego komputera (te informacje zazwyczaj mamy już dostępne na poziomie samego firewalla). Dodatkowo widzimy także, jaki proces na komputerze jest odpowiedzialny za taką komunikację.  

Posłużmy się znów analogią. Wyobraźmy sobie ogromne puzzle, które przedstawiają obraz całego miasta. Każdy kawałek puzzli to mały fragment tego, co się dzieje w różnych częściach miasta (np. w parku, na ulicy, w szkole). Log stitching to z kolei taki specjalny układacz puzzli, który zbiera wszystkie kawałki i łączy je w jeden, duży obraz. Dzięki temu możemy zobaczyć całe miasto w jednym momencie, zamiast patrzeć na każdy kawałek osobno. Co to daje specjalistom ds. bezpieczeństwa? Mogą łatwiej i szybciej zrozumieć, co się stało, kiedy i gdzie, oraz sprawniej reagować na zagrożenia. Więcej o informacji o XDR-ach znajdziecie w naszym artykule oraz filmie.

Podsumowując, musimy pamiętać o tym, że krajobraz cyberbezpieczeństwa zmienia się nieustannie. Podobnie jak sposób, w jaki korzystamy z technologii. Firmy, które chcą pozostać bezpieczne, muszą wykorzystywać możliwości nowych rozwiązań. Dzięki temu będą w stanie skuteczniej walczyć z cyberzagrożeniami. 

Zainteresowały Cię omówione w artykule rozwiązania? Zapraszamy do kontaktu! Nasi eksperci czekają na pytania.

 

Jesteś zainteresowany/a przedstawionym rozwiązaniem? Skontaktuj się z Integrity Partners – sprawdzonym integratorem rozwiązań cybersecurity, cloud i identity security.
Zarezerwuj termin w Microsoft Teams!
Napisz do nas: marketing@integritypartners.pl
 

 

Czytaj więcej
Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z POLITYKĄ PRYWATNOŚCI. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację. View more
Rozumiem